Ludzie PSE - Juliusz Kowalczyk

 

W cyklu "Ludzie PSE" pracownicy spółki opowiadają o swojej pracy i jej znaczeniu. W ten sposób pokazujemy różne obszary działalności Operatora Systemu Przesyłowego z perspektywy osób, które za nie odpowiadają.

W pierwszej części: Juliusz Kowalczyk, ekspert w Sekcji Regulacji Europejskich Departamentu Przesyłu, który na co dzień musi "tłumaczyć" elektroenergetykę na język prawniczy.  

 

Czym zajmuje się Twój wydział/sekcja?

Sekcja Regulacji Europejskich zajmuje się prawem Unii Europejskiej dotyczącym działania systemu elektroenergetycznego i rynku energii elektrycznej. Zajmujemy się nim „w dwie strony”, to znaczy zarówno wdrażaniem już przyjętego prawa UE, jak i rzecznictwem w procesach legislacyjnych. Oprócz tego reprezentujemy PSE w grupach roboczych ENTSO-E (europejskie stowarzyszenie operatorów systemów przesyłowych) z obszaru regulacji i polityki publicznej.

Na czym polega Twoja praca?

Żartobliwie można powiedzieć, że na typowej pracy prawniczej – czytaniu dużej liczby dokumentów i sporządzaniu na ich podstawie kolejnych dokumentów. Rdzeniem mojej pracy jest „tłumaczenie” zagadnień biznesowych i technicznych związanych z rynkiem i systemem elektroenergetycznym – interesów i potrzeb różnych stron – na zagadnienia prawne, regulacyjne i polityczne… a czasem odwrotnie.

Dlaczego jest ona potrzebna?

Europejski system elektroenergetyczny jest jednym z układów kluczowych dla funkcjonowania „organizmu”, jakim jest nasza cywilizacja. Funkcjonowanie tego systemu opiera się na działalności wielu podmiotów o często wykluczających się interesach; sam system służy zaspokajaniu potrzeb całych gospodarek i społeczeństw. Ścierają się tu liczne, często nie do pogodzenia, przekonania na temat jak, gdzie, po jakiej cenie, przez kogo powinna być wytwarzana albo komu dostarczana energia elektryczna. Jako podmiot odpowiedzialny za utrzymanie bezpiecznego i efektywnego funkcjonowania polskiego KSE, czyli ważnej części tego wielkiego systemu, nie możemy udawać, że gra interesów odbywa się poza nami. Przeciwnie – musimy być proaktywni i zaangażowani.

Jak Twoja praca wpływa na spółkę?

Prawo UE często daje państwom członkowskim lub innym adresatom norm prawa, w tym operatorom systemów przesyłowych, pewną swobodę co do sposobu, w jaki stosują się do tych norm. Pewne zagadnienia są jednak regulowane coraz bardziej szczegółowo i sztywno. Czasem dosłownie kilka słów czy jedno zdanie w przepisach prawa może być granicą pomiędzy światem, w którym można znaleźć równowagę pomiędzy bezpieczeństwem operacyjnym i oferowaniem możliwości handlowych, a światem, w którym ruch systemu należy podporządkować maksymalizacji handlu i zawsze prowadzić na granicy bezpieczeństwa. Nasza praca ma na celu zapewnienie, że działamy w granicach prawa UE w sposób, jaki OSP uznaje za najlepszy, zaś w zakresie rzecznictwa w procesach tworzenia i stosowania tego prawa – dążenie do uzyskania sprzyjających ram działalności.

Jak wygląda Twój przeciętny dzień?

Zaczynam pracę zazwyczaj między 8 a 9 – mam przesunięty dzień pracy w stosunku do standardu w PSE, ponieważ w ENTSO-E dzień roboczy kończy się o 17, więc i tak często pracuję co najmniej do tej godziny. Moimi podstawowymi narzędziami pracy są spotkania oraz samodzielna praca analityczna i twórcza. Dzień może wyglądać bardzo różnie – niekiedy mam pusty kalendarz i mnóstwo czasu na pracę własną, np. zapoznanie się z dokumentami i przygotowanie do nich uwag, wymyślenie i zaproponowanie rozwiązań problemów zidentyfikowanych przez kogoś innego, czy też przygotowanie odpowiedzi na pytania. Innym razem może się zdarzyć kalendarz pełen telekonferencji i warsztatów poświęconych opracowaniu projektów umów (w moim przypadku właściwie tylko umów z innymi operatorami), stanowisk, uwag do aktów prawnych czy też projektów metod i warunków opracowywanych na poziomie regionalnym lub paneuropejskim. Oczywiście zwykle jest to miks pracy własnej i zespołowej.

Jakie umiejętności przydają się na co dzień?

Pracuję słowem, a więc przede wszystkim umiejętności językowe – w polskim i angielskim; myślę, że co najmniej połowę pracy wykonuję w tym drugim języku. Z umiejętności twardych najważniejsza jest ogólna wiedza prawnicza, zwłaszcza znajomość zasad wykładni i stosowania prawa; poza tym, mimo że naukę fizyki skończyłem de facto w gimnazjum (czego żałuję), muszę mieć elementarne pojęcie o zjawiskach będących podstawą funkcjonowania systemu. Spośród umiejętności miękkich z pewnością ważne są umiejętności negocjacyjne oraz koordynacyjne – np. umożliwiające zapanowanie nad przygotowaniem kilkudziesięciostronicowego dokumentu z wsadów otrzymywanych od ekspertów z różnych dziedzin tak, aby zminimalizować błędy i nieścisłości. To z kolei pokazuje, jak ważna jest umiejętność znalezienia balansu pomiędzy pieczołowitością czy nawet perfekcjonizmem, a dostarczaniem produktów wystarczającej jakości, ale w odpowiednim terminie. W procesie powstawania i wdrażania regulacji czas bywa krytyczny – sukces albo porażka może zależeć od tego, kto pierwszy położy na stole swoją propozycję, a nie od tego, która propozycja jest obiektywnie lepsza.

Jak zmieniały się Twoje obowiązki na przestrzeni lat?

Pracuję w PSE szósty rok i w tym czasie znacząco wzrosła liczba zadań o charakterze koordynacyjnym, w których przyjmuję rolę np. kierownika zadania w projekcie. Mam nadzieję, że wynika to z rosnącego zaufania ze strony przełożonych. z racji posiadanego doświadczenia mam też niekiedy możliwość przyjęcia wobec nowych pracowników roli przewodnika po zadaniach z obszaru prawa europejskiego. Zauważalnie urósł także mój zakres samodzielności i decyzyjności w reprezentowaniu PSE w ENTSO-E.

Co lubisz w swojej pracy?

Z punktu widzenia własnych zadań najbardziej cenię sobie poczucie sprawczości i przestrzeń dla kreatywności – zazwyczaj oczekuje się ode mnie działań zbliżających do osiągnięcia celu, a nie zastosowania określonych środków. Poza tym bardzo lubię poczucie, że w szóstym roku pracy wciąż poznaję nowe zagadnienia, rozszerzam zadania na nowe obszary, poznaję nowych ludzi. w tym kontekście muszę podkreślić, że z punktu widzenia PSE jako społeczności bardzo cieszę się z możliwości pracy z pasjonatami, którzy chętnie dzielą się wiedzą. Branża elektroenergetyczna jest specyficzna, a PSE to nie generyczne „korpo”, łatwe do zastąpienia innym. Poza tym jestem z przekonania „państwowcem”, a rola PSE w ekosystemie podmiotów państwowych daje mi poczucie identyfikacji z tym, czemu służy moja praca – oczywiście nie zawsze, ale z doświadczenia wiem, że w ściśle prywatnej korporacji zorientowanej wyłącznie na zysk współczynnik „ketmanu” byłby istotnie większy.

Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy? Jakie jest największe wyzwanie?

Najtrudniejsze w mojej pracy są ciemne strony charakteru zadań, które opisałem powyżej. Na przykład pełnienie roli koordynatora zadania polegającego na przygotowaniu dużego dokumentu z różnych części wiąże się z byciem na dole „projektowego łańcucha pokarmowego”, tzn. koniecznością ścigania autorów, aby dostarczali swoje produkty lub uwagi w terminie, ustalonej formie itd. Poza tym ciemną stroną specyficznego charakteru pracy w PSE – choć pewnie jest to cecha pracy eksperckiej w bardzo wąskim, bardzo szczegółowym zakresie – jest tendencja do lekceważenia innych rodzajów czy dziedzin wiedzy niż swoja własna, a także niedoceniania jak bardzo sprawy polityczne i prawne wpływają na funkcjonowanie systemów. W stosunku do momentu rozpoczynania pracy zauważam jednak w tych kwestiach sporą poprawę.

Jak widzisz energetykę za 20 lat? Czym będzie różnić się energetyka za 20 lat od współczesnej?

Według mnie przyszły kształt energetyki zależy od tego, co będzie się działo z klimatem. Abstrahując od możliwych zawirowań politycznych, np. wojen, może się zdarzyć tak, że coraz częstsze klęski żywiołowe – susze, powodzie, katastrofy naturalne z dużą liczbą ofiar, związane z tym wszystkim kryzysy polityczne itd. – wystawią na ciężką próbę dzisiejsze koncepcje Komisji Europejskiej i niektórych państw członkowskich UE, które wydają się mieć idee fixe energetyki na najbliższe nie tylko 20, ale nawet 50 lat. Oczywiście dobrze jest mieć spójną strategię i postępować zgodnie z nią, ale osobiście jestem sceptyczny co do tego, czy nieco sprzeczne kierunki dzisiejszego „unowocześniania” energetyki – z jednej strony jej rozpraszanie, stawianie na działalność prosumentów i „lokalne rynki”, a z drugiej strony postępująca finansializacja, wielkoskalowe inwestycje w OZE wymagające budowy płynnego rynku energii na wielkim obszarze – są tym, czego ludzkość potrzebuje w XXI wieku. Być może z jednej jakieś drastyczne wydarzenia spowodują, że dzisiejsze dogmaty rynkowe zostaną obalone, a z drugiej strony nowe możliwości technologiczne będą uzasadniały wybór innych modeli rynkowych? a może na przykład „przeprosimy się” z energetyką jądrową i centralizacją systemów?